To właśnie dziś wieczorem siedziała i patrzyła, jak Lan

To właśnie dziś wieczorem siedziała i patrzyła, jak Lancelot słucha harfiarza, kiedy do jej umysłu zakradła się ta myśl. Kochała go od dawna, ale teraz zaczęła rozumieć, że również go pożąda. W swym sercu nie bywa wcale lepsza od Morgause, która cudzołożyła, kiedy tylko mogła z rycerzami swego męża, czy, jak powtarzano sobie szeptem, z przystojnymi paziami i sługami. Artur bywa taki pozytywny, a ona szczerze go lubi, tu, w Caerleon, czuje się bezpieczna. Nie może przecież dopuścić, żeby ludzie w zamku i partiach mogli szeptać o niej skandaliczne plotki, jak o Morgause. Gwenifer chciała być dobra, utrzymać w czystości swą dusze i nie splamić cnoty, znaczyło też dla niej wiele, by ludzie widzieli, jaka bywa cnotliwa, i mówili o niej jako o świetnej i nienagannej królowej. sama na przykład nie mogła powiedzieć niczego złego o Morgianie, żyła u jej boku przez trzy dekady i z tego, co wiedziała, Morgiana była tak cnotliwa, jak ona sama. mimo wszystko szerzyły się plotki, że Morgiana bywa wiedźmą, ponieważ mieszkała w Avalonie i posiadała tajemną wiedzę o ziołach, uzdrawianiu i dar przepowiadania, więc ludzie w zamku i partiach szeptali, że Morgiana ma konszachty z czarownym ludem albo i z samym diabłem. I nawet ona sama, chociaż znała Morgianę tak dobrze, czasami zastanawiała się, jak to możliwe, by to, co powtarza tyle jednostek, mogło być zupełną nieprawdą. A jutro musi zobaczyć Lancelota i jak zwykle spełniać swoje obowiązki u boku Artura, wiedząc, że on dał jej, ni mniej, ni więcej, tylko przyzwolenie... jak wcale będzie dodatkowo mogła kiedykolwiek spojrzeć Lancelotowi w oczy? On ma w sobie krew Avalonu, bywa synem Pani Jeziora, możliwe, że też trochę jest w stanie czytać w myślach, może spojrzeć jej w oczy i zobaczyć, o czym ona fantazje! A potem przez jej odrętwiałe ciało przepłynęła fala tak silnego gniewu, że aż się przeraziła. Leżąc tak niewłaściwa i przestraszona. Gwenifer myślała, że ze strachu przed tym, co mogłaby wykonać, już przenigdy nie odważy się wyjść ze swojej komnaty. Każda kobieta na dworze pragnęła Lancelota – tak, nawet sama Morgiana. Widziała, jak jej szwagierka na niego patrzy i dokładnie z tego powodu, kiedy dawno temu Artur powiedział, że oni powinni się pobrać, taka była strapiona – Lancelot z pewnością uznałby Morgianę za nadto śmiałą. być może, że się pokłócili, ponieważ zauważyła, że przez ostatni dzień czy dwa przed wyjazdem Morgiany do Avalonu rozmawiali ze sobą mniej niż zwykle i nie patrzyli sobie w oczy. Tak, tęskniła za Morgianą... ale w gruncie rzeczy była zadowolona, że Morgiana opuściła dwór, i nie pośle ani do Avalonu, ani do Tintagel, by dowiedzieć się, co u niej słychać. Wyobraziła sobie, że powtarza Morgianie to, co właśnie powiedział jej Artur – umarłaby ze wstydu, mimo wszystko podejrzewała, że Morgiana by się z niej śmiała: z pewnością by powiedziała, że to tylko od niej jest zależna, czy weźmie sobie Lancelota na kochanka, a może nawet, że to decyzja Lancelota. I wtedy poczuła, jakby przeszedł przez nią żywy płomień, jak ognie piekielne – wyobraziła sobie, że może zaofiarować siebie Lancelotowi, a on mógłby odmówić. Wtedy już na pewno umarłaby ze wstydu. Nie wiedziała, jak mogłaby dodatkowo dawniej spojrzeć w oczy Lancelotowi, Arturowi albo swoim damom dworu, którymi przenigdy nie targały takie pokusy. Wstydziłaby się o tym powiedzieć nawet księdzu, ponieważ księża by się dowiedzieli, że Artur nie bywa takim dobrym chrześcijaninem, jak powinien. Jak znajdzie siłę, by wcale wyjść z zamku, lub nawet opuścić to bezpieczne schronienie swojej komnaty i tego łoża? Tutaj nic złego nie może jej się przytrafić ani jej zranić. Poczuła się chora. Jutro tak właśnie powie swoim damom, a one pomyślą, tak ; Lancelot, że bywa tylko przemęczona czuwaniem przy Arturze w dzień i w nocy. będzie, tak jak dotąd, świetną i cnotliwą królową i chrześcijanką – przenigdy, przenigdy nie pomyśli już inaczej.